Od kilku tygodni serca właścicieli samochodów biją coraz szybciej. Wynika to oczywiście z nieustannie rosnących cen paliw. Są one już wysokie, a perspektywy nie są najlepsze – spodziewać należy się ciągłego wzrostu. Pojawia się pytanie, czym spowodowana jest taka zwyżka?
Wysokie ceny zarówno ropy, jak i paliw sprawiają, że coraz więcej kierowców zastanawia się nad zamianą własnego auta na publiczne środki transportu. Od początku maja za benzynę trzeba zapłacić średnio dwadzieścia jeden groszy więcej niż dotychczas. Olej napędowy podrożał jeszcze więcej, bo aż o dwadzieścia pięć groszy. Najmniejsze podwyżki dotknęły autogaz. Paliwo to zdrożało o dziesięć groszy. Trend z pewnością niepokojący, chociaż wielu specjalistów zaznacza, że sytuacja nie przybierze dramatycznego obrotu, a ceny niebawem się ustabilizują.
Gdzie najdrożej, a gdzie najtaniej?
Ceny paliw nie rozkładają się równomiernie w całym kraju. Za benzynę najmniej trzeba zapłacić w województwie śląskim. Olej napędowy najmniej kosztuje w województwie wielkopolskim. Za gaz najmniej zapłacimy na Podlasiu oraz Lubelszczyźnie, gdzie kosztuje on poniżej 2,20. We wspomnianym województwie wielkopolskim, na którego terenie opłaca się tankować olej napędowy, najdroższa jest z kolei popularna Pb95. Za Pb98 najwięcej zapłacimy w województwie świętokrzyskim oraz na Opolszczyźnie. Mieszkańcy Mazowsza, którzy mają auta na LPG, z pewnością nie są zadowoleni. To bowiem właśnie tam paliwo to kosztuje najwięcej.
Z czego wynika taki wzrost cen?
Powodów, dla których paliwo tak gwałtownie zaczęło drożeć, wskazać można kilka. Przede wszystkim możemy podziękować amerykańskiemu prezydentowi. Donald Trump zdecydował się przewrócić sankcje wobec Iranu, co sprawiło, że ceny ropy gwałtownie poszły w górę. Warto dodać, że sankcje zniknęły w 2015 roku, kiedy to Iran zobowiązał się ograniczyć program nuklearny. Trump stwierdził, że nie do końca irański rząd wywiązuje się ze swoich obietnic.
Za rosnącymi cenami paliwa kryje się również sytuacja w Wenezueli. Jej zapaść gospodarcza jest coraz większa. Inflacja szaleje, co rodzi nawarstwiające się problemy.
Czy można coś z tym zrobić?
Jak się okazuje, ceny paliw na polskim rynku mogłyby być blisko dwa razy niższe. Warto podkreślić, że przeszło pięćdziesiąt procent ceny stanowią rozmaite podatki, a także akcyza. Wystarczyłoby je zmniejszyć, aby paliwo staniało. Tymczasem coraz częściej słyszymy o planach wprowadzenia kolejnego podatku w wysokości około 10 groszy. Rządzący przekonują, że narzucony zostałby on na sprzedawców paliwa. Łatwo natomiast przewidzieć, że dodatkowe koszty przerzucą oni na klientów. W perspektywie mamy więc kolejną podwyżkę.
Rosnące ceny paliwa to nie napawają optymizmem. Miejmy jednak nadzieję, że licznik niebawem się zatrzyma i ceny nie przekroczą kolejnej granicy – tym razem 6 złotych. Dla wielu kierowców byłby to prawdziwy dramat.