Badanie poziomu cen towarów i usług konsumpcyjnych w kraju ma istotne znaczenie dla określenia stanu gospodarki państwa i tempa jej rozwoju. Pod tym kątem panująca od ponad roku deflacja nie wróży nic dobrego, jednak przeciętnego zjadacza chleba nie powinno to aż tak martwić, gdyż jak się okazuje deflacja ma dwa oblicza.
O deflacji teoretycznie i statystycznie
Deflacja jest przeciwieństwem inflacji i oznacza spadek cen dóbr i usług konsumpcyjnych. Poziom tych cen bada GUS na podstawie danych zebranych z 35 tys. punktów handlu detalicznego w oparciu o wytypowany koszyk towarów i usług. Koszyk ten jest co roku aktualizowany zgodnie z panującym modelem konsumpcyjnym gospodarstw domowych. Od roku 1990 mieliśmy do czynienia w Polsce z inflacją, czyli wzrostem cen. Dopiero w lipcu 2014r. po raz pierwszy odnotowano ich spadek (-0,20%) i od tamtej pory wskaźnik inflacji utrzymuje się wciąż pod kreską (we wrześniu 2015r. wyniósł on -0,80%). Już w zeszłym roku zaczęły pojawiać się opinie i analizy tego nowego zjawiska w Polsce, gdyż w teorii długotrwała deflacja może być bardzo groźna dla gospodarki.
Dlaczego deflacja jest niebezpieczna dla gospodarki?
Zgodnie z teoriami ekonomicznymi, długo utrzymująca się deflacja jest wynikiem spadku popytu, który nie jest na rękę przedsiębiorstwom. Jeśli firmy sprzedają mniej towarów i usług, mają mniej pieniędzy na rozwój i inwestycje, muszą obniżać produkcję, a co za tym idzie często i poziom zatrudnienia, gdyż potrzebują mniej rąk do pracy. Na deflacji traci także państwo, gdyż w jej wyniku odnotowuje niższe wpływy do budżetu. Niższa konsumpcja (czyli niższy popyt na dobra i usługi) może więc doprowadzić do spowolnienia gospodarczego, zmniejszenia dochodów firm, wyższego bezrobocia, mniejszej ilości pieniędzy w kasie państwa, większego długu publicznego, zmniejszenia inwestycji w drogi i szkoły itp.
Nie taki diabeł straszny jak go ekonomiści malują
Obawy ekonomistów, które pojawiły się w pierwszych miesiącach panowania deflacji okazały się nie do końca zasadne. Przede wszystkim gdzie indziej leżą przyczyny spadku cen, którymi okazały się: spadek cen ropy naftowej na globalnym rynku oraz zwiększenie podaży produktów żywnościowych (a nie spadek popytu na nie). Przykładowo dużo żywności zostało w kraju, gdyż ze względu na embargo rosyjskie nie mogło być wysłane na eksport za wschodnią granicę. Aby sprzedać nadwyżki żywności na rynku krajowym, jej producenci zmuszeni byli obniżyć ceny. Skutków deflacji nie widać choćby na rynku pracy, gdyż rok 2015 przyniósł systematyczny spadek stopy bezrobocia.
Korzyści dla obywatela: można więcej kupić za te same pieniądze
Nie można zapominać, że jeśli spadek cen nie ma znacznego wpływu na gospodarkę, to na deflacji mogą skorzystać zwykli obywatele. Już samo hasło „spadek cen” brzmi sympatycznie, gdyż oznacza, że za tę samą ilość pieniędzy można kupić więcej towarów i usług. Oczywiście deflacja nie oznacza, że wszystkie produkty staniały w tym samym stopniu. Na przykład według danych GUS z sierpnia 2015r. jasno wynika, że najbardziej staniała odzież i obuwie (o 2,4%), żywność (o 0,8%) oraz transport (o 1,1%).
Tańsze kredyty i pożyczki
Jednym z efektów deflacji jest utrzymywanie przez bank centralny niskich stóp procentowych. Niskie stopy mają zapobiec spowolnieniu gospodarki poprzez obniżenie kosztów kredytu, co zachęca do ich zaciągania np. firmy na cele inwestycyjne. Oczywiście niższe oprocentowanie dotyczy także kredytów konsumpcyjnych i pożyczek gotówkowych. Jeśli więc ktoś chce np. w znacznym stopniu uzupełnić swoją szafę, może teraz korzystać z niższych cen odzieży i obuwia, a w przypadku braku gotówki na ten cel – tanio pożyczyć pieniądze. W zależności od planowanej skali zakupów można zaciągnąć kredyt w banku lub skorzystać z pożyczki przez Internet na dowód. Te ostatnie coraz częściej dostępne są dla nowych klientów za darmo, czyli bez prowizji i odsetek.
Bardziej opłacalne lokaty w banku
Deflacja służy nie tylko wydawaniu pieniędzy, ale paradoksalnie także oszczędzaniu. Odkładając środki na rocznej lokacie, zarobione odsetki nie zostaną zjedzone przez inflację, a więc cały zysk zostaje do dyspozycji oszczędzającego (poza kosztem podatkowym od zysków kapitałowych). Niestety na kokosy z tytułu lokat nie można obecnie liczyć, gdyż są one nisko oprocentowane, ze względu na niskie stopy procentowe. Jednak banki chcąc przyciągnąć jak najwięcej depozytów, coraz częściej oferują promocje w postaci atrakcyjnego oprocentowania lub produktów strukturyzowanych.
Podsumowując, deflacja wcale nie jest zła dla gospodarki, a dla konsumentów wręcz bardzo korzystna. Już samo NBP w prognozach zauważa w deflacji szansę na pobudzenie wzrostu gospodarczego, dzięki pobudzonej konsumpcji. Należy jednak pamiętać, że deflacja nigdy nie trwa długo – wspomniane NBP sądzi, że pierwsze sygnały inflacyjne mogą pojawić się już pod koniec roku 2015.