Zasada Pareto jest dość uniwersalna i można dopasować ją do różnych działań. Sucha definicja głosi, że 20% badanych obiektów związanych jest z 80% pewnych zasobów. Bardziej po polsku? W przystępnej wersji, dotyczącej inwestowania zasada brzmiałaby tak: z 20% posiadanego kapitału możesz wycisnąć 80% zysku. Brzmi zbyt optymistycznie? Przyjrzyjmy się temu.
Na początek – zmiana podejścia do oszczędzania
Zasada Pareto, w przełożeniu na działania finansowe, będzie dotyczyła skupienia się na silnym inwestowaniu wyznaczonej części kapitału, zamiast na słabym pomnażaniu całości oszczędności.
Aby przejść do inwestowania oszczędności, trzeba je najpierw mieć, a więc do dzieła. Zastanów się na jakim obszarze jesteś w stanie uzyskać najwięcej wolnych środków. Może za dużo wydajesz na zakupach? Opracuj plan, który pozwoli wprowadzić zmiany i zmniejszyć wydatki. A jeśli zbyt dużo pieniędzy ucieka wraz z wodą, prądem, gazem i wszelkimi usługami medialnymi, skup się na zmniejszeniu zużycia lub zmianie operatora.
Inwestowanie według zasady Pareto na własną rękę
Mając już uzbierany kapitał, powiedzmy 5000 zł, warto zastanowić się nad jego dalszym losem. Jeśli to kwota, która nie będzie w najbliższym czasie potrzebna na zaspokojenie podstawowych potrzeb, to zbrodnią byłoby trzymanie tych pieniędzy na rachunku ROR, czyli bez żadnego zysku. Pieniądze wtedy tracą na wartości, bo ceny wciąż rosną i za rok będzie to tylko nominalnie 5000zł. W praktyce zdolność nabywcza tych oszczędności zmaleje o 200-300 zł.
Zaczynamy więc inwestować swoje 5000zł. Do czego przyda się tu wspomniana zasada Pareto? Do tego, żeby podejmować trafne decyzje. Kiedy uda nam się uzbierać trochę wolnych środków pieniężnych, co często okupione jest różnymi wyrzeczeniami, bardzo boimy się zaryzykować i stracić tą sumę. Dlatego też zdecydowana większość inwestycji to zwykłe lokaty bankowe, które bronią jedynie nasz kapitał przed inflacją, ale nie przynoszą żadnych zysków. Stosując zasadę Pareto można wyznaczyć pewną część oszczędności, która zostanie poddana większemu ryzyku, ale może też przynieść całkiem ciekawe zyski. To może być podział wyjęty wprost z definicji czyli 20/80, albo dowolnie wybrany, np. 40/60 czy nawet 50/50
Załóżmy, że pominiemy klasyka i wybierzemy proporcję 50/50. Z całej uzbieranej puli oszczędności bierzemy 2500 zł i wpłacamy na lokatę, niech sobie tam spokojnie przyrasta o ustalone odsetki. Drugie 2500 zł inwestujemy natomiast w coś mniej zachowawczego. Może to być waluta obca, np. dolar, który właśnie bardzo potaniał, fundusze inwestycyjne albo zakup akcji jakiejś obiecującej spółki, która debiutuje na giełdzie.
Nie robimy tego oczywiście w ciemno, najpierw należy poczytać o sytuacji na wybranym rynku, zapoznać się z poradnikami, a potem zdecydować. Takie inwestycje niosą za sobą ryzyko utraty tych 2500 zł, ale mogą też okazać się bardzo intratne. Podejmując decyzję pamiętajmy, że wciąż mamy drugą część, swoje bezpieczne 2500 zł na lokacie. W razie czego nie zostajemy z niczym.
Potem należy uzbroić się w cierpliwość, bowiem wszelkie tego typu inwestycje są długofalowe. Nie należy kierować się impulsem spowodowanym nagłym spadkiem notowań. Kiedy wykresy poszybują w górę będziemy żałować spontanicznego wycofania środków. Oczywiście można sobie założyć pułap strat, poniżej którego nie zamierzamy schodzić i wtedy podjąć decyzję, ale wciąż warto pamiętać, że to jedynie połowa naszych oszczędności. Dzięki zasadzie Pareto mamy komfort zabezpieczenia finansowego ze strony spokojnie odłożonych na bok pieniędzy i skupiamy się na „pracy” nad częścią poddaną ryzykownej inwestycji. W ten sposób lepiej puszczają blokady i obawy, jesteśmy w stanie podejmować ryzyko i istnieje spora szansa, że ta ryzykownie inwestowana połowa da nam po roku zdecydowanie większy zysk, niż dałaby całość złożona na ten czas na lokacie.